Jak co dzień odwoziłem ją
po pacy do domu. Zatrzymaliśmy się na parkingu. Rozmawialiśmy.
Właściwie to ona mówiła a ja słuchałem. Kiedy chciała już
wysiąść, poprosiłem ją aby jeszcze chwilę została. Mam dla
niej niespodziankę. Wysiadłem z samochodu. Otworzyłem bagażnik i
wyjąłem bukiet róż. Wsiadłem do samochodu i podarowałem jej
kwiaty. Ona przyjęła kwiaty. Delikatnie pieściła pąki róż. -
Jesteś moją walentynką. - powiedziałem. Ona patrzyła na kwiaty z niekłamaną
radością. Podziękowała i nieśmiało pocałowaliśmy się. Ona
znów zaczęła mówić. A ja chyba słuchałem. Znów się
pocałowaliśmy. Ona wyszła z samochodu. Czekałem jeszcze chwilkę próbując zapamiętać smak jej ust. I ... odjechałem ... do domu.
Krzysztof Dumka (C) Maszyna Wyobraźni 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz